Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polański wraca na ekrany

Redakcja
Żaden z filmów Romana Polańskiego nie był dotąd równie niecierpliwie oczekiwany jak thriller polityczny "Autor widmo". Godziny do premiery (na świecie w najbliższy czwartek, w Polsce w piątek 19 lutego) odlicza nie tylko kinowa publika, ale też polityczny establish ment. Nic dziwnego, nowy film oczekującego na ekstradycję reżysera dowodzi, że świat kina i polityki łączy niebezpiecznie wiele.

Choć na uroczystą premierę "Autora widma", na którą zapowiedział się już VIP-owski kwiat Ameryki, Polański nie trafi na pewno. Wciąż siedzi w swoim domu w szwajcarskim Gstaad, wpatruje się ponuro w elektroniczną ob rożę na nodze i zastanawia się pewnie, czy los nie spłata mu kolejnego psikusa, wyznaczając datę upokarzającej ekstradycji do Stanów Zjednoczonych na okres, gdy jego film będzie święcił tam frekwencyjne triumfy.

Bowiem w to, że "Autor widmo" będzie artystyczno-finansowym sukcesem, nikt nie wątpi. "Nawet gdyby był to gniot stulecia, a nie jest, z uwagi na aferę z Polańskim tłumy będą walić drzwiami i oknami" - orzekł kilka dni temu w telewizyjnym okienku CBS Pierce Brosnan, główna postać grająca w "Autorze widmie". Trafnie oddając opinie krytyków, którzy już skazali film Polańskiego na globalny hit. Na tej samej fali entuzjazmu i ciekawości dzieło naszego rodaka zostało zakwalifikowane na 60. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie (początek w czwartek) i jest już niemal pewne, że będzie faworytem w wyścigu do przyszłorocznych Oscarów.

W środowiskach amerykańskich filmowców już słychać nieśmiałe głosy, że statuetka Oscara dla najlepszego reżysera mogłaby stonować despekt, jakiego twórca doznał od mściwego wymiaru sprawiedliwości USA.

Stąd "Autor widmo", usensacyjniona opowieść o pisarzu, który za pieniądze tworzy dla innych i oddaje prawa do swych dzieł, stał się dla krytyków powodem spekulacji o zakamuflowanych politycznych aluzjach, jakie Polański wplótł w fabułę. Co prawda film opowiada historię Adama Langa, byłego premiera Wielkiej Brytanii (czyżby Tony Blair?), wokół którego śmierć wymachuje kosą z imponującą skutecznością, ale dla tropicieli in ternetowych sensacji jest pewne, że Polański obrał na cel skompromitowanie amerykańskich politykierów.

I faktycznie, w "Autorze widmie" aż się roi od akcentów typowych dla polityki Waszyngtonu za czasów Busha, choć by wątek dogmatycznej walki z terroryzmem za wszelką cenę, sprawa torturowania więźniów politycznych, matactw FBI i podejmowania globalnych decyzji w dyskrecji wytłumionych gabinetów Białego Do mu.

Wierzących w filmowy spisek Polańskiego nie przekonuje nawet argument, że jego film powstał w oparciu o powieść "The Ghost Writer" Roberta Harrisa i dość wiernie oddaje jej ducha. A w niej akcja również nie wykracza poza granice Wielkiej Brytanii. Cóż, wygląda to raczej na początek interesującej filmowej legendy, w którą "Autor widmo" zaczyna powoli obrastać. Dorzućmy do niej i my pikantny szczególik, efekt naszego dyskretnego śledztwa przeprowadzonego wśród politycznych elit.

Taki mianowicie, że oto rolę Ruth Lang gra w filmie Polańskiego piękna Brytyjka Olivia Haigh Williams, która była bliską przyjaciółką szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego, kiedy jeszcze szalał w kawalerskim stanie w nocnych klubach Londynu. Przypadek? A skądże, to przecież doskonale wyjaśnia, dlaczego nasz minister tak zaciekle walczył o uwolnienie reżysera i dlaczego wysmażył nawet dyplomatyczny list w jego sprawie do amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton.
Zostawmy jednak sensacyjne ploteczki ich smakoszom i przypomnijmy, że film ma szansę wejść do kronik kinematografii jeszcze z innego powodu. Jest bowiem jedynym chyba filmem reżyserowanym z więzienia. 26 września, gdy szwajcarska policja zatrzasnęła na rękach Polańskiego kajdanki, na planie "Autora widma" padł ostatni klaps. Ostatnie decyzje dotyczące montażu, efektów komputerowych, muzyki i post pro dukcji - słowem, całego filmowego sztafażu - reżyser podejmował już z celi. I trudno nie zwrócić uwagi, że w sytuacji zamknięcia, osaczenia przez dziennikarzy i medialnej histerii bardzo przypomina bohatera swojego filmu, czyli Adama Langa. Literackie proroctwo Harrisa spełniło się paradoksalnie w przypadku innej oso by, choć z wielce zastanawiającą dokładnością.

"Roman Polański: ścigany i pożądany" - taki przewrotny tytuł rok temu nadała swojemu kryminalnemu dokumentowi reżyserka Marina Zenovich. Za oceanem nie brak bowiem i takich, którzy reżysera widzieliby z przyjemnością tylko w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Fobia na naszego rodaka dotknęła nawet - o dziwo - biznesmenów z filmowej branży. Gdy świat obiegła informacja o aresztowaniu Polańskiego, amerykańscy dystrybutorzy filmowi zgodnie opowiedzieli się za zakazem pokazywania jego filmu w ki nach. Po rozum do głowy poszli wreszcie sze fowie Summit Enter tain ment i dziś wiemy już na pewno, że to ta właśnie dystrybutornia będzie zarabiać na "Autorze widmie".

Choć zapewne i tak mniej niż wspomniany już tutaj 53-letni Robert Harris, literat, dziennikarz i komentator polityczny, który od chwili, gdy kilka lat temu spotkał Romana Polańskiego, notuje zwyżkę artystycznej popularności. Przypomnijmy, że w 2007 roku świat obiegła wieść, że Polański wyreżyseruje film na podstawie jego powieści "Pom peja". Dogadano ostatnie szczegóły, zgromadzono budżet (imponujący, sięgający 130 mln dol.) i zatrudniono najlepszych speców od efektów specjalnych, bowiem produkcja, opowieść o młodym inżynierze reperującym rzymski akwedukt po wybuchu Wezu wiusza w 79 r. naszej ery, miała być popisem niepowstrzymanie prącej do perfekcji filmowej technologii.

Film nie trafił jednak nigdy na ekrany kin, ba, na planie nie włączono nigdy cyfrowych kamer. Polański porzucił pomysł na wieść o strajku pracowników wytwórni filmowych, jaki przetoczył się przez Hollywood w czerwcu 2008 roku. Wtedy spotkał go zawód, teraz jednak Harris zasłużenie triumfuje: jego "Ghost Writer" (napisany przezeń osiem lat temu) znów niepodzielnie okupuje rankingi bestsellerów, a dodatkowy strumyk pieniędzy popłynie na jego konto, bowiem spod jego pióra wyszedł też scenariusz "Autora widma". I wszys tko wskazuje na to, że na efektach jego współpracy z Polańskim będziemy się niebawem doskonale bawić.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na augustow.naszemiasto.pl Nasze Miasto