Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tusk się waha a w PO rusza bój o prezydenturę

Anna Wojciechowska
Władze Platformy Obywatelskiej wyraźnie odkładają decyzję w sprawie wyboru swojego kandydata na prezydenta. Powód? Premier coraz bardziej się waha, czy rzeczywiście postawić na Bronisława Komorowskiego, szala przechyla się na stronę Radka Sikorskiego - mówią politycy PO.

Jak ustaliliśmy, na razie Donald Tusk czeka na wyniki ponownie zleconego przez siebie szczegółowego sondażu. A w nim są tylko dwa nazwiska: Sikorski i Komorowski, co wskazuje, że Platforma rzeczywiście nie myśli o żadnym trzecim kandydacie, mitycznym czarnym koniu, który - jak słychać często w sejmowych kuluarach - miałby się pojawić.

W poprzednim, jesiennym badaniu Platformy, gdzie sondowane były szanse większej grupy polityków PO, Sikorski wypadał najlepiej po Tusku i bił na głowę Komorowskiego. Zgodnie z tymi wynikami, w drugiej turze jego szanse na pokonanie obecnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego były wręcz porównywalne do sytuacji, w której startuje sam Tusk. Mimo to, jak się dowiedzieliśmy, premier w pierwszej rozmowie z Sikorskim po ogłoszeniu swojej decyzji o niekandydowaniu powiedział, że najpewniejszym kandydatem zastępczym jest Komorowski. - Ty też wchodzisz w grę, ale jako kandydat drugiego wyboru - miał brzmieć przekaz Tuska do szefa dyplomacji. I jeszcze w ubiegłym tygodniu nawet stronnicy Sikorskiego w partii nie mieli złudzeń: stanie na Komorowskim. A jedyną przeszkodą przed oficjalnym wskazaniem był początkowy brak zgody żony marszałka.

Jednak kolejne sondaże publikowane przez różne media - już po decyzji premiera o rezygnacji z wyścigu do Pałacu Prezydenckiego - pokazywały, że ta przewaga szefa MSZ nad marszałkiem Sejmu jest jeszcze większa. I to miał być pierwszy sygnał dla Tuska, by na nowo przemyśleć swój wybór.

Komorowski czy Sikorski? To rozstrzygnięcie, według pierwszych planów, miało paść już w ubiegły wtorek na zarządzie partii. Ale spotkanie władz, oficjalnie z powodu nieobecności kilku ich członków, zostało przesunięte na kolejny wtorek. Wczoraj szef klubu PO i sekretarz generalny partii Grzegorz Schetyna dał jednak do zrozumienia, że i w przyszłym tygodniu nazwiska kandydata Platformy nie poznamy, a jedynie dowiemy się, w jaki sposób ten kandydat na kandydata ma być wybierany. - Nie ma to związku z żadnym wahaniem się. Chcemy po prostu, żeby ten wybór miał bardziej obywatelski charakter. Chodzi o to, czy przed wskazaniem zasięgnąć opinii regionów czy rady krajowej partii - przekonuje w rozmowie z "Polską" Schetyna.

Ale stronnicy Sikorskiego w partii już zacierają ręce. - To oznacza, że szanse kandydatów wyrównują się - ocenia Jarosław Gowin, który publicznie opowiedział się za kandydaturą obecnego szefa MSZ. O tym, że idzie w kierunku wyboru Sikorskiego mówią jednak nie tylko jego sympatycy. - Sondaże przemawiają jednoznacznie za Sikorskim, oczywiście nie muszą się one przekładać automatycznie na wybory, ale niewątpliwie ryzyko z Komorowskim jest coraz większe. Gdyby to zależało od zarządu i większości parlamentarzystów, Komorowski miałby nominację w kieszeni. Ale wielu w partii pyta, dlaczego niby, skoro sondaże mówią inaczej? Sam premier nie może sobie pozwolić, by wystawić kandydata z mniejszymi szansami - przyznaje jeden ze współpracowników Tuska.

Co poza sondażami przemawia za Sikorskim w wewnętrznych kalkulacjach? Politycy PO wskazują przede wszystkim na możliwość zmobilizowania przez szefa MSZ wciąż dużego i wciąż mocno antypisowkiego elektoratu. Sikorskiego zapamiętano z ostatniej kampanii parlamentarnej ze słynnych słów o dobijaniu watah pod adresem partii Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi szczególnie o młodych ludzi, którzy wyborami niespecjalnie są zainteresowani, ale przy odpowiednim zagrzewaniu do walki z PiS, jak pokazały ostatnie wybory do Sejmu, mogą ruszyć do urn. - W tym kontekście nawet żona nie Polka Sikorskiego to atut.

Nieuniknione ataki Rydzyka na nią spowodują, że zbuduje się spontanicznie sztab obrońców - kalkuluje jeden z polityków PO. Sikorski to też, jak nieoficjalnie przyznają posłowie PiS, czarny sen spindoctorów tej partii. - Wiadomo, że Radek działa na Lecha Kaczyńskiego jak płachta na byka, wyraża się o nim w najgorszych słowach i sam jego widok wyprowadza go z równowagi - śmieje się jeden z polityków PO na samo wyobrażenie ewentulanej debaty telewizyjnej, w której obecny prezydent miałby stanąć naprzeciw Sikorskiego.

Wahanie Tuska przełożyło się już wyraźnie na nastroje w partii. Do boju ruszyli potencjalni kandydaci i ich stronnicy. W poniedziałek nie przypadkiem Komorowski i Sikorski zdecydowali się na występy w najbardziej opiniotwórczych programach telewizyjnych. W PO nikt nie ma wątpliwości, że szef MSZ w programie TVP "Tomasz Lis na żywo" rozpoczął faktycznie prawybory. - Ja sądzę, że tandem mój z Donaldem Tuskiem mógłby wiele zrobić dla wprowadzenia Polski do pierwszej ligi UE. Powiem więcej: ja zgłosiłem propozycję zmiany konstytucji, jak choćby to, by byli prezydenci i premierzy byli dożywotnimi senatorami - zachwalał siebie szef MSZ. I wskazywał: to, że politycy PiS woleliby, aby ich kandydat konkurował z kimś innym niż ze mną, to jest dla mnie argument i być może dla PO będzie to argument, który powinniśmy wziąć pod uwagę.

Wcześniej w "Kropce nad I" Komorowski z kolei twardo deklarował: - Jestem przygotowany na twardy bój, także bój z użyciem haków przeciwko mnie, bo ja takich metod nigdy nie stosowałem.

"Zagrożenie" wyczuł ewidentnie główny stronnik marszałka w prawyborach Janusz Palikot. Wczoraj nerwy wyraźnie mu puściły, bo rozpoczął atak na żonę Sikorskiego słynną amerykańską dziennikarkę Anne Applebaum. - Jeżeli ona będzie prowadziła inną politykę zagraniczną niż mąż kandydat, jest to pewien kłopot. Chociaż może nie tak śmieszny jak Nelli i Jan Rokita - uderzył Palikot, nawiązując do ostatniego tekstu Applebaum w Washington Post, w którym chwali ona Baracka Obamę za nieplanowanie udziału w majowym szczycie UE, a krytykując Unię za brak wspólnej polityki zagranicznej. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. - Nie wiedziałem, że poseł Palikot jest takim męskim szowinistą - odparował z uś-miechem Sikorski już kilka godzin później.

Niezależenie zaś na kogo padnie ostatecznie wybór, jak usłyszeliśmy, premier chce, by świeżo wskazany kandydat na prezydenta od razu zrzekł się pełnionej obecnie funkcji, nie czekając na start właściwej kampanii. Trwają już przymiarki i sondażowe rozmowy na ewentualnych następców w każdym wariancie. Mocne pomysły na obsadę fotela szefa dyplomacji są. Według współpracowników premiera, Tusk widziałby na nim najlepiej byłego premiera i szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza. W zanadrzu jest też wciąż osoba innego byłego szefa rządu, dziś najbliższego doradcy Tuska Jana Krzysztofa Bieleckiego. Większy problem, jak się okazuje, Platforma miałaby ze znalezieniem dobrego kandydata na marszałka Sejmu po Bronisławie Komorowskim.

- Śmieszne ale jak się zastanawialiśmy to nie jest łatwo. Przecież nie Niesiołowski (dziś wicemarszałek Sejmu - przyp. red) - relacjonuje polityk PO. Według informacji "Polski" na razie wstępne rozmowy w sprawie ewentualnego objęcia fotela marszałka Sejmu prowadzone były z Jarosławem Gowinem. _- Nic o tym nie wiem. - zbywa sam Gowin, który do tej pory szykował się raczej do walczenia o wpływy w strukturach partii.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na augustow.naszemiasto.pl Nasze Miasto