W obecnym mieszkaniu, w kamienicy na Kościuszki, Jerzy Socewicz mieszka od dwóch lat. Wcześniej wspólnie z bratem zajmował piętro wyżej ponad stu metrowe lokum. Z powodów finansowych rodzeństwo zdecydowało się na zmianę mieszkania na mniejsze. Jego głównym najemcą był pan Jan. Mężczyzna chorował, w marcu przegrał walkę o zdrowie. Po jego śmierci Jerzy Socewicz złożył wniosek do ZBMu, aby prawa najmu przeszły na niego.
- Mieszkaliśmy z bratem razem, ostatni czas opiekowałem się nim, bo ciężko chorował. Jestem tu zameldowany, więc myślałem, że oczywiste jest, że teraz ja stanę się najemcą głównym - mówi suwalczanin.
Tak się jednak nie stało. W odpowiedzi na wniosek mieszkaniec kamienicy otrzymał wezwanie do dobrowolnego opuszczenia mieszkania. W piśmie Zarząd Budynków Mieszkalnych tak argumentuje swoją decyzję:
- Zgodnie z art. 691 § 1 Ustawy z 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny, stosownie do którego w stosunku najmu mogą wejść: małżonek niebędący współnajemcą lokalu, dzieci najemcy i jego współmałżonka, inne osoby wobec których najemca był obowiązany do świadczeń alimentacyjnych oraz osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą - czytamy.
ZBM w piśmie dodaje, że nie ma podstaw prawnych, by uznać, że pan Jerzy należy do kręgu osób mogących wystąpić w najem lokalu mieszkalnego po zmarłym bracie.
Z takimi argumentami nie zgadza się suwalczanin.
- Przecież to ja z bratem mieszkałem całe życie. Ani on, ani ja nie mieliśmy żon i dzieci. Po śmierci rodziców byliśmy we dwójkę, teraz zostałem sam - denerwuje się pan Jerzy. - Więc według przepisu, który mi ZBM podaje, to właśnie ja pozostawałem faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą. Byłem z nim do ostatnich chwil. Wspólnie z bratem pokrywałem wszystkie opłaty związane z mieszkaniem, wspólnie kupowaliśmy wyżywienie, środki higieniczne, po połowie składaliśmy się na rachunki za czynsz, energię, wodę czy opał - wylicza Socewicz.
Pan Jerzy jest rozgoryczony. Po tylu latach zamieszkiwania w zasobach komunalnych, opłacaniu czynszu na czas jest wyrzucany na bruk.
- Nie mam gdzie pójść, nie mam rodziny, jestem sam, nie stać mnie na kupienie sobie mieszkania - mówi ze smutkiem suwalczanin.
Sprawą zainteresowały się władze miasta.
- Poddajemy do analizy prawnej całą sprawę. Chcemy się z nią zapoznać, zweryfikować i wtedy będziemy podejmować odpowiednie kroki - informuje Kamil Sznel, Naczelnik Wydział Obsługi Prezydenta, Komunikacji Społecznej i Promocji.
Jerzy Socewicz mieszkanie przy ulicy Kościuszki ma opuścić do 16 czerwca. Jeśli suwalczanin tego nie zrobi dobrowolnie, Zarząd skieruje do Sądu Rejonowego w Suwałkach pozew o eksmisję.
- Będę walczył o to mieszkanie, a jeśli przegram, gdzie mam iść? Zostaje mi tylko pójście ze sznurem nad rzekę i ... - nie kończy załamany pan Jerzy.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?