Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przez te wióry cała wioska może pójść z dymem

hel
Siedzimy jak na beczce prochu. Wystarczy, że ktoś nieopatrznie rzuci zapaloną zapałkę, a cała wioska pójdzie z dymem – skarżą się mieszkańcy Frącek.

Albo spłoną okazałe sosny Puszczy Augustowskiej, na ścianie której leży ogro-mna hałda drewnianych zrębków. – Od czterech lat walczymy o zamknięcie tego „tartaku”, a ten jak działał, tak działa – dodają ludzie. – Na dodatek, na nielegalnie urządzonym placu. Ręce opadają! Zaczynamy zastanawiać się, czy urzędnicy są aż tak bezradni, czy bezczynni.
– Wszczęliśmy postępowanie egzekucyjne, ale przedsiębiorca nasze postanowienia ciągle skarży i musimy czekać na ostateczne decyzje – twierdzi Czesław Niewiadomski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Sejnach.
W sprawie produkcji i składowania zrębków przy lesie interweniowali też komendant sejneńskiej Straży Pożarnej, tamtejsza policja, starostwo, a także leśnicy. – Ten pan jeszcze działa we Frąckach? – dziwią się inspektorzy odpowiedzialni za ochronę środowiska w Suwałkach. – Z naszych informacji wynika, że przeniósł się do Augustowa.
Zainteresowany Zygmunt Matulewicz precyzuje, że działalność prowadzi i tutaj, i tutaj.
– We Frąckach jest tylko plac przeładunkowy drewna i zrębków – przekonuje. – Nic złego tam się nie dzieje, a wręcz przeciwnie. Produkuję ekologiczne paliwo, czyli – jak to mówią – pomagam zwalczać smog.

W sercu chronionej puszczy

Frącki to niewielka, turystyczna wieś w gminie Giby z cieszącą się uznaniem wśród wodniaków stanicą. Położona przy szlaku Green Velo, na obszarze Natura 2000, w sercu Puszczy Augustowskiej, gdzie leśnicy z Głębokiego Brodu od kilku lat za unijne pieniądze próbują odtworzyć chronione głuszce.
– Życie płynęło tutaj spokojnie, wręcz leniwie – opowiadają mieszkańcy.
Zmieniło się sześć lat temu, gdy jeden z rolników kawałek położonego pod lasem pola, czy jak kto woli nieużytku wydzierżawił mieszkającemu w pobliskich Gibach Zygmuntowi Matulewiczowi. Ten od lat prowadzi działalność związaną z transportem oraz handlem. W przeszłości wpadł na pomysł, aby na swojej posesji przerabiać drewno na zrębki, ale sąsiedzi podnieśli krzyk. Pod ich naciskiem musiał zmienić plany i zamknąć zakład przy domu. Właśnie wtedy przeniósł się do Frącek.
– Przez kilka lat na działce składował drewno – opowiada Jadwiga Czokajło, której posesja graniczy ze składem. – Już wtedy działalność była dość uciążliwa, ponieważ przed naszymi oknami zaczęły jeździć wyładowane drewnem ciężarówki. Nie dość, że było głośno, to jeszcze pełno spalin.
Ale, jak się okazało, najgorsze było przed nimi. Dwa lata temu Matulewicz ułożył na polu betonowe płyty, przywiózł rębak i zaczął przerabiać drewno z pobliskich lasów.
– Trudno opowiedzieć, co tutaj się dzieje – mówią we Frąckach. – Huk jest potworny, trzęsą się nam domy. A przedsiębiorca, choć ma zgodę na pracę wyłącznie w ciągu dnia, nie raz działa też nocą .
Podobno kilka dni temu ciężarówki przywiozły drewno już kilka minut po piątej rano. A w ostatnią wigilię prace były prowadzone długo po północy.
– W domach wszystko się trzęsło, w miskach skakały śledzie - denerwują się frąckowia-nie. – Jak długo mamy to znosić?
Jedna z kobiet mówi, że gdy na placu przerabiają drewno, jej dzieci boją się wychodzić na podwórko.
– Płaczą, że jest za głośno – precyzuje. – Zresztą, trudno im się dziwić. Zabawa w takim hałasie do przyjemności z pewnością nie należy.
Inni dodają, że nie po to osiedlili się na wsi, aby pod swoimi oknami mieć fabrykę.
– Grunt jest rolny, jak chce, to niech sadzi buraki czy wypasa zwierzęta, a nie tartak urządził – denerwują się. – Kto na to pozwolił?
Ludzie zauważają, że poza hałasem istnieje też zagrożenie pożarowe. Teren nie jest ogrodzony, a we wsi kręci się wielu turystów. Niektórzy właśnie w pobliżu hałdy zrębków urządzają alkoholowe libacje. Ludzie obawiają się, że pozostawią niedopałek papierosa, czy rzucą zapaloną zapałkę i zarówno Puszcza Augustowska, jak i ich domostwa pójdą z dymem.
– Rzeczywiście, takie ryzyko istnieje – przyznaje Piotr Karna-siewicz, nadleśniczy z Głębokiego Brodu. – Hałda zrębków znajduje się około 30 metrów od lasu, nie ma zabezpieczenia przeciwpożarowego. Wiosną tego roku poinformowaliśmy o tym fakcie wojewodę. Co dalej? Nie mamy żadnych możliwości prawnych, aby podjąć inne działania. Działalność prowadzona jest na gruncie prywatnym.
Z kolei Artur Przyborowski, komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Sejnach twierdzi, że ze względu na zagrożenie zobowiązał przedsiębiorcę do wykonania pasa przeciwpożarowego oraz hydrantów.
– Nie chodzi tylko o to, że ktoś podpali – tłumaczy swoją decyzję. – Może też dojść do samozapłonu.
A co na to Matulewicz? W pobliżu pryzmy drewnianych wiórów ustawił niewielki beczkowóz z wodą na którym napisał OSP Frącki. Strażacy twierdzą, że to zdecydowanie za mało. I zapowiadają, że jeśli nie będzie dostępu do wodociągu, posypią się finansowe kary.

Inspektor: Będzie egzekucja

Oponenci tartaku w poszukiwaniu ratunku zaczęli pukać do wszystkich drzwi. Posypały się skargi do instytucji, które – wydawać by się mogło – władne są do podjęcia skutecznej interwencji. Ale wójt i starosta sejneński bezradnie rozłożyli ręce. Natomiast inspektorzy ochrony środowiska też niewiele zdziałali.
– Pomiary były wykonywane we Frąckach trzy lata temu – informuje Wiesława Blusiewicz, kierownik suwalskiego inspektoratu WIOŚ. – Rok później przeprowadziliśmy dwie kontrole, ale plac nie był użytkowany.
We wsi mówią, że badania inspektorów to fikcja, ponieważ przedsiębiorca był o ich terminach informowany i każdorazowo przed przyjazdem urzędników uprzątał plac.
– Należy wykonać pomiary interwencyjne, czyli przyjechać do wsi zaraz po naszym telefonie – dodają. – Wtedy na urządzeniach mierzących hałas zabrakłoby skali.
Sprawą nielegalnie urządzonego składowiska zajęli się także inspektor nadzoru budowlanego i sąd w Sejnach. Ten ostatni wymierzył przedsiębiorcy karę za samowolne utwardzenie placu na terenie chronionym Natura 2000. Natomiast inspektor nadzoru nakazał betonowe płyty zdemontować. Ale Matulewicz zaskarżył tę decyzję do wyższych instancji i sprawa ciągnęła się do teraz, a właściwie wciąż się ciągnie. Wprawdzie 30 sierpnia tego roku Główny Urząd Nadzoru Budowlanego utrzymał wcześniejsze decyzje, na mocy których przedsiębiorca miał zrobić na działce porządek, ale zainteresowany szuka sprawiedliwości w sądzie administracyjnym.
– Sprawa znowu będzie prowadzona przez parę lat – denerwują się ludzie. – Wykończą nas tutaj.
Czesław Niewiadomski twierdzi, że już wszczął postępowanie egzekucyjne. Na jego podstawie przedsiębiorca zostanie przymuszony do demontażu betonowych płyt, albo na jego koszt zrobi to wynajęta firma.
– O szczegółach prowadzonych działań informować nie mogę – zastrzega inspektor. – Ale na pewno nie siedzimy z założonymi rękoma.

Przedsiębiorca: Zawiść i tyle

Wójt gminy Robert Bagiński uważa, że najlepiej byłoby aby strony się porozumiały.
– Przedsiębiorca płaci nam podatki, zatrudnia ludzi – argumentuje. – W gminie nie ma zbyt wielu zakładów pracy, a chcemy aby się rozwijała.
Z kolei Zygmunt Matulewicz przekonuje, że stawiane mu przez sąsiadów zarzuty są zupełnie bezpodstawne.
– Komu ta moja firmaprzeszkadza? – pyta. – Ludzie są zawistni i tyle. Rozumiem żebym rzeczywiście produkcję uruchomił, ale tam jest tylko plac przeładunkowy. A samochody na które mieszkańcy narzekają w większości nie należą do mnie. Przez wieś przejeżdżają pojazdy okolicznych nadleśnictw oraz przewoźników z całego kraju. Moje ciężarówki można byłoby zliczyć na palcach jednej ręki i napewno nie poruszają się nocami. Zresztą, to droga publiczna i korzystać z niej może każdy.
Dodaje, że nie wszyscy są przeciwni temu co we wsi się dzieje.
– To pracownicy tartaku – mówią jego oponenci. – Trudno więc się dziwić, że słyszą mniej.
Kiedy i w jaki sposób konflikt zostanie rozwiązany, trudno przewidzieć. Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Sejnach.
– Postępowanie jest sprawdzające, badamy różne wątki. Także to, czy w tej sprawie nie doszło do zaniedbań ze strony niektórych instytucji – informuje szef “rejonówki” Rafał Haraburda.

Zobacz koniecznie: Oddając krew ratujesz życie - dlaczego warto oddawać krew?[/i]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na augustow.naszemiasto.pl Nasze Miasto