Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokuratura Rejonowa w Augustowie umorzyła sprawę śmierci Andrzeja Chmielewskiego. Krewni zmarłego nie zgadzają sią z tą decyzją

Helena Wysocka
Helena Wysocka
Prokuratura Rejonowa w Augustowie umorzyła postępowanie w sprawie śmierci byłego wiceprzewodniczącego Samoobrony i wicemarszałka województwa podlaskiego Andrzej Chmielewskiego.

Uznała, że do tragedii nie przyczyniły się osoby trzecie. Ale z decyzją organów ścigania nie zgadza się rodzina nieżyjącego działacza.
– Wyniki sekcji zwłok dają podstawę aby sądzić, że lekarze do których zgłosił się w ostatnich dniach życia nie dopełnili swoich obowiązków – mówi wdowa.
Kobieta zapowiada, że będzie szukać sprawiedliwości na drodze cywilnej. Przede wszystkim dlatego, by do takich sytuacji nie dochodziło w przyszłości.
– Tej śmierci można było uniknąć – dodaje. – Mąż miał swoje lata, był schorowany, ale równie dobrze tak jak on może być potraktowany ktoś mło-dy. Nie wolno do tego dopuścić.
Nieżyjący Andrzej Chmielewski to dobrze znana postać nie tylko w Augustowie, ale też w regionie. Był współtwórcą Związku Zawodowego Samoobrona, a także jego wiceprzewodniczącym. Pełnił również funkcję wicemarszałka województwa podlaskiego i stał na czele komitetu protestacyjnego, który przez lata zabiegał o budowę augustowskiej obwodnicy. Z inicjatywy Chmielewskiego w mieście odbyło się wiele akcji protestacyjnych, które skłoniły decydentów do realizacji inwestycji. Augustowianin parokrotnie, bez powodzenia zabiegał o mandat posła, a w ostatnich wyborach parlamentarnych był zarejestrowany jako kandydat Samoobrony do Senatu. Miesiąc przed wyborami zmarł. Jego ciało znaleziono w domu.
– Cztery dni wcześniej, o metalową bramę skaleczył rękę – opowiada wdowa. – Rana była dość duża, więc zgłosił się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.
Dyżurujący wówczas lekarz udzielił pomocy, czyli zszył ranę i zlecił środki przeciwbólowe. Dzień później, jak twierdzi rodzina Chmielewskiego źle się on czuł więc pojechał do pora-dni chirurgicznej gdzie zmieniono opatrunek.
– Był to piątek – wspomina wdowa. – Wieczorem mąż zwijał się z bólu, udał się na SOR. W sobotę również szukał ratunku w szpitalu, ponieważ ból nie ustępował.
W niedzielę rano kobieta musiała wyjść z domu, a gdy parę godzin później wróciła zastała męża martwego.
– Wszystko wskazywało na to, że znowu chciał iść do lekarza, ale nie miał już siły – dodaje.
Sprawą zajęły się organy ścigania, a z protokołu sekcji zwłok wynika, że “rana przedramienia lewego może pozostawać w ścisłym związku z przyczyną śmierci”. Krewni działacza twierdzą, że chorował on na cukrzycę i wcześniej przy różnego rodzaju skaleczeniach otrzymywał antybiotyki. Tym razem takiej terapii nie zastosowano.
– Nie rozumiem jak się to dzieje, że pacjent zgłasza się trzy czy cztery razy na oddział ratunkowy w tej samej sprawie i nikogo to nie zastanawia – nie kryje żalu wdowa.
Ale policja, a później prokuratura w Augustowie uznały, że nie ma podstaw do stawiania komukolwiek zarzutów. Decyzja ta jest już prawomocna, bo we wtorek utrzymał ją w mocy sąd Rejonowy w Augustowie.
Wczoraj próbowaliśmy dopytać śledczych o powody umorzenia , lecz prowadząca sprawę była na urlopie , a wiceszef “rejonówki” poprosił o telefon w poniedziałek. Wdowa zapowiada, że sprawy tak nie pozostawi i będzie szukać sprawiedliwości na drodze cywilnej.

Zobacz koniecznie: Jesteś na L4? Spodziewaj się kontroli ZUS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na augustow.naszemiasto.pl Nasze Miasto