Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miasto oskarża Nadleśnictwo Augustów o wycięcie nie swoich drzew i ich przywłaszczenie. - Doszło do pomyłki - przyznaje Nadleśnictwo

Anna Gryza - Aneszko
Anna Gryza - Aneszko
Na zdjęciu po lewej stronie widać sosnę z krzyżem, po prawej stronie widok po wycince
Na zdjęciu po lewej stronie widać sosnę z krzyżem, po prawej stronie widok po wycince UM Augustów
Augustowski samorząd nie kryje oburzenia w sprawie ścięcia wiekowych sosen w pasie drogowym do Sanktuarium w Studzienicznej. Urzędnicy zdarzenie komentują w artykule opublikowanym na stronie Ratusza. Oskarżają w nim, że Nadleśnictwo "wyrąbało i ukradło miejskie sosny". 

Do zdarzenia doszło w miniony piątek. Mieszkańcy zaalarmowali urzędników, że ktoś ściął liczące prawie sto lat sosny przy ulicy Studzienicznej. Przypomnijmy, że ta droga została niedawno wyremontowana, a władze Augustowa starały się, żeby przy inwestycji do minimum ograniczyć wycinkę drzew.

- Staraliśmy się przy remoncie zachować rosnące tam drzewa, a teraz ktoś je po prostu wyciął. Zawiadomiliśmy policję. Służby pojechały na miejsce, nasi urzędnicy także. Wstępnie ustalono, że za tą wycinką stoi Nadleśnictwo Augustów. Zrobili to nielegalnie, bez uzgodnienia. Nie wiemy też co dzieje się z tym drewnem. Jesteśmy zszokowani całą sytuacją - przyznaje Sławomir Sieczkowski, zastępca burmistrza Augustowa.

Ścięto chore czy zdrowe drzewa?

Miasto twierdzi, że sosny były zdrowe. Innego zdania jest Nadleśnictwo Augustów, które przyznaje się do wycięcia sosen.

- Wykonywaliśmy w Studzienicznej prace związane z wycięciem drzew, które zagrażały zdrowiu i życiu. Było ich wytypowanych kilkanaście. To drzewa suche, wymierające, konary mogły w każdej chwili się zawalić - tłumaczy Wojciech Szostak, nadleśniczy Nadleśnictwa Augustów. - Po szczegółowych pomiarach geodezyjnych okazało się, że dwa drzewa były poza granicami zarządzanym przez nadleśnictwo. Niemniej jednak te drzewa także były w fatalnym stanie zdrowotnym - dodaje.

Doszło do pomyłki

Nadleśnictwo przyznaje, że doszło do pomyłki. Winny jest GPS, który źle ukazał pomiary. Takiego wytłumaczenia nie rozumieją władze.

- Trudno mówić o pomyłce, kiedy ma się GPS. Są mapy, na których widać, które drzewa są miejskie. Jeżeli ktoś jest na tyle nieprofesjonalny, że nie umie wyznaczyć do ścięcia swoich drzew to niech nie tnie w ogóle - dodaje oburzony Sieczkowski.

Zobacz również: Kasztanowce pod topór

Czy doszło do kradzieży?

Ratusz twierdzi, że drewno zostało skradzione.

- To drzewo leży na terenie nieopodal gdzie zostało ścięte, one jest zabezpieczone. Nikt nigdzie go nie wywiózł. Można je oglądać i zobaczyć jaki jest ich stan po przecięciu. W środku są zgniłe - informuje Szostak.

Na jednej ściętej sośnie wisiał krzyż. Nadleśnictwo zapewnia, że został on przeniesiony na inne zdrowe drzewo i odbyło się to z pełnym szacunkiem. Podkreśla także gotowość do współpracy z policją w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na augustow.naszemiasto.pl Nasze Miasto