Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Królowa pisanek. Ma 93 lata i ciągle ozdabia jajka

Anna Gryza - Aneszko
Anna Gryza - Aneszko
Izabela Filewicz ze Smolan w gm. Puńsk od 86 lat zajmuje się tworzeniem pisanek. Do drapania wzorów używała pobitej szklanki i brzytwy dziadka.

Izabela Filewicz z pisankarstwem związana jest niemal całe życie. Swoje pierwsze małe dzieła sztuki tworzyła już... 86 lat temu! Jako siedmiolatka podpatrywała, jak mama ozdabia jajka i starała się ją naśladować. A mama stosowała niezwykłą technikę. Brała do ręki ostre szkło (np. pozostałość po rozbitej szklance) i rzeźbiła nim na jajkach piękne wzory. Tak samo robiła też mała Iza. I już pierwsze wydrapane przez nią wzorki należały do udanych.

Drapała brzytwą dziadka

– Mama nie miała czasu mnie uczyć. Można więc powiedzieć, że jestem samoukiem. Pierwsze pisanki robiłam brzytwą dziadka. I dostałam po głowie, bo ją zniszczyłam. Ale wtedy, jako dziecko, myślałam: brzytwa jest ostra, to pewnie uda mi się coś ładnego wyskrobać. Dobrze, że się nie pokaleczyłam - wspomina Izabela Filewicz.
Jak dodaje, to właśnie wtedy – mimo otrzymanej bury – narodziła się jej miłość do pisankarstwa. I tak już od niemal 90 lat skrobie na jajeczkach wzory, które są znane na całym świecie.
Wieść o twórczości pani Izy dotarła nawet do Chin. Jej pisanki można oglądać w zbiorach m.in. muzeum w Wilnie. Wystawiają je też polskie galerie, a kiedy tylko jej małe dzieła sztuki pojawiają się na konkursach, zawsze zajmują pierwsze miejsca.

Kora olszyny barwi jaja na czarno

93-latka swoje pisanki najczęściej wykonuje na małych jajkach rajskich kur. Chętnie sięga też po duże, gęsie jaja.
Bardzo lubi barwić je na ciemnobrązowy, prawie czarny kolor. Do tego celu używa „cebulniaka” oraz specjalnego tuszu kreślarskiego.

- Kiedyś, na początku mojej twórczości, do barwienia jajek używałam kory olszyn – wspomina. – Po prostu strugałam zieloną „skórę” olszyn i zalewałam ją gorącą wodą. Z tego na trzy tygodnie przed Wielkanocą robiłam specjalny zakwas. Korę olszyny mieszałam ze startą zendrą, czyli opiłkami żelaza i później z takiego roztworu wyciągałam prawie czarne – idealne do skrobania - jajko – zdradza pani Izabela.

A. Gryza - Aneszko

Wzory 93-latka komponuje już bezpośrednio na jajku. A ornamentyka jej pisanek jest wyjątkowo różnorodna. Cienkie linie, skrobane na twardej skorupce, pozwalają na osiągnięcie niezwykle precyzyjnych rysunków na przykład ptaków, zwierząt, ludzi, architektury, krajobrazu, a nawet... małych muszek. W ornamentyce geometrycznej pani Iza wykorzystuje przeważnie motywy z krajek i tkanin, a w kwiatowej – z haftów i koronek.
Pani Izabela szczególnie upodobała sobie wzornictwo litewskie. I tak na jej pisankach dominują motywy z krajek litewskich. Twórczyni wypracowała sobie własny styl, który od lat naśladują młodsze pisankarki z Puńska i całego regionu.

Pani Filewicz jest także twórczynią pisanek z ornamentyką historyczno-patriotyczną, m.in. z motywami Orła Białego czy litewskiej Pogoni. I – co jest prawdziwą rzadkością - podpisuje się na pisankach swoim nazwiskiem. Na większości jajek można też znaleźć datę.

Narzędzia zrobiła sama

Jedna pisanka powstaje nawet kilka godzin. Każda jest niepowtarzalna. Trudno znaleźć dwa tak samo przyozdobione jajka. Ta praca wymaga niezwykłej precyzji, skupienia i cierpliwości.

– A tej młodym pokoleniom brakuje – przyznaje pani Izabela. – Chciałabym przekazywać tę pisankarską tradycję kolejnym pokoleniom, ale... nie ma komu. Dziewczyny mówią: a kto by wysiedział przy takiej drobnicy?! Bo tu potrzebna jest cierpliwość. A mi już zdrowie nie pozwala siedzieć przy pisankach tyle, co kiedyś. Jak plecy od dłubania zabolą, to muszę się położyć i chwilę odpocząć - ubolewa Filewicz.

Narzędzia do rzeźbienia po jajkach pani Izabela zrobiła sobie sama. Bo – jak tłumaczy – te kupne są do niczego, zaś te, które sama wykombinowała i własnoręcznie wykonała, idealnie nadają jajkom charakteru.

Jak jajeczka nie dostaniesz...

Izabela Filewicz pochodzi z miejscowości Rejsztokiemie (gm. Puńsk). Obecnie mieszka w Smolanach, w tej samej gminie. Doskonale pamięta czasy, kiedy przed wielkanocnymi świętami każde dziecko musiało malować pisanki.

– Ja robiłam to z ogromną przyjemnością, ale już moje rodzeństwo... nie bardzo – wspomina ze śmiechem.
Zgodnie z tradycją, kolorowe jajka były w Wielkanoc rozdawane rodzinie i sąsiadom.

- A później z tymi jajkami chodziliśmy i śpiewaliśmy. Była taka piosenka, że jak jajeczka nie dostaniesz, to nie będzie ci się powodziło... – opowiada. – Pisanki musiały być ładne, bo jak były brzydkie, to brzydko śpiewali i wtedy był wstyd na całą wioskę - wspomina seniorka.

Kiedy sięga pamięcią do dzieciństwa, wspomina, że całą Wielką Sobotę dzieci musiały spędzać na podwórku.

– Rodzice kazali nam tam sprzątać, a w domu zostawała tylko mama i przygotowywała święta – opowiada.

Iza – jako najstarsza z sióstr – musiała też zajmować się młodszym rodzeństwem. A w domu było ich dziesięcioro.

– Ale jak trzeba było pomóc w kuchni, to chętnie biegłam do mamy, bo bardzo lubiłam piec i gotować – wspomina.

W Wielkanoc wszystkie dzieciaki otrzymywały prezenty od „zajączka”. Najczęściej przynosili je chrzestni rodzice.

- Czasami ciotki przyjeżdżały i mówiły, że spotkały zająca po drodze, ale uciekł i zostawił tylko kawałek bułki. I to był nasz prezent. Do tego obowiązkowo dostawaliśmy jajka i wszystkie dzieci się cieszyły - podkreśla pisankarka.

W Wielką Sobotę ze święconką do kościoła zawsze chodził jej starszy brat. W koszyczku nie mogło zabraknąć bułki, jajek, soli i kawałka chleba.

- Mieliśmy taki specjalny koszyczek, który przypominał walizeczkę. Zrobił go nam tata... - seniorka sięga pamięcią do dzieciństwa.

Wielkanocne śniadanie zawsze było skromne. Mama gotowała kapustę z ziemniakami i wszystkie dzieciaki się tym zajadały. Rodzina dzieliła się oczywiście święconką - każdy musiał zjeść chociaż kawałek jajka.
Tradycją w jej domu było twórcze wykorzystywanie pozostałych po jajkach skorupek. Układało się je na brzozowych gałązkach, przywiązywało do drzew lub rozwieszano po domu.

– A co do drugiego dnia świąt, to nie kojarzę, żeby dzieci obchodziły lany poniedziałek – mówi. – Śmigusa dyngusa traktowano raczej z przymrużeniem oka.

Królowa jest tylko jedna

Pani Iza przez wiele lat robiła pisanki na zamówienie, więc od Nowego Roku do Wielkanocy miała pełne ręce roboty. Dziś już nie przyjmuje tylu zamówień. Robi tyle, na ile jej zdrowie pozwala.
93-latka przekonuje, że rzeźbienie na pisankach jest proste i że każdy może to robić. Jednak pewne jest, że królowa pisanek jest tylko jedna. Taki właśnie tytuł – królowej pisanek – nadało jej Muzeum „Stara Plebania” w Puńsku, gdzie na stałej ekspozycji można podziwiać jej małe „jajeczne” dzieła sztuki.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na augustow.naszemiasto.pl Nasze Miasto