Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koalicja PiS z SLD jest trudna, ale możliwa

Michał Karnowski
Pokoleniowa zmiana w polityce zaciera historyczne podziały. A spór z PO, partią bogatych, pcha PiS w kierunku SLD.

"Wyobrażam sobie" - odpowiedź, jakiej europoseł PiS Michał Kamiński udzielił w sobotnim wywiadzie dla "Polski" na pytanie o możliwość koalicji jego partii z SLD - warto zapamiętać. Przede wszystkim dlatego, że w polityce takich słów nigdy nie wypowiada się przypadkiem. Są albo sondażowym badaniem reakcji opinii publicznej albo zasygnalizowaniem dyskusji toczących się w środowisku.

W tym przypadku zapewne jedno i drugie. Jest i inny powód: to nie pierwszy sygnał, że niektórym ludziom partii Kaczyńskiego bliżej dzisiaj do SLD kierowanego przez Grzegorza Napieralskiego niż do Platformy Donalda Tuska. I o tym także Kamiński mówi zaskakująco szczerze: "W polityce zagranicznej dużo bardziej podobała mi się polityka Millera i Kwaśniewskiego niż Sikorskiego i Tuska". I chociaż zastrzega, że "nie ma jednak płaszczyzny do zawierania koalicji z lewicą", to za chwilę osłabia znaczenie tego zastrzeżenia stwierdzeniem: "w wielu sprawach zgadzamy się, możemy tak samo głosować".

Jedna taka koalicja już działa. To nieformalne porozumienie wokół mediów publicznych. Zawarte w czasie głosowania nad platformerskimi propozycjami zmian w tych mediach, potwierdzone cichym podziałem wpływów w TVP i Polskim Radiu. Czy więc koalicja PiS z SLD w dającej przewidzieć się przyszłości jest możliwa? Tak. Choć dziś mało prawdopodobna. Przede wszystkim dlatego, że jeśli PO z PSL nie uzyskają w kolejnej kadencji Sejmu większości, to po prostu dobiorą sobie SLD na koalicjanta. I to jest najbardziej prawdopodobny wariant. Ale związek PiS z SLD też byłby możliwy. Można wskazać kilka konkretnych przesłanek przemawiających za tą tezą.

Funkcjonowanie medialnej koalicji PiS-SLD to swoisty poligon dla obu stron. Tak jak lokalne koalicje na poziomie sejmików samorządowych czy dużych miast bywały w przeszłości "obwąchiwaniem się" polityków z różnych stron barykady, w tym PO z PSL, tak alians w mediach publicznych był testem dla obu stron. Z tego, co słychać w kuluarach, ocenianym raczej pozytywnie przez obie strony.

Obie partie mają liderów pragmatycznych, akceptujących twarde reguły uprawiania polityki. Jarosław Kaczyński już raz przełamał opór swojej partii przeciwko wiązaniu się z Samoobroną. A od tamtej pory jego ugrupowanie jest jeszcze bardziej centralizowane. Coraz mniej w nim frakcji i polityków mających niezależną pozycję. Gdy kilka miesięcy temu analizowałem w "Polsce" przyczyny tak twardego kursu prezesa PiS, jeden z jego polityków przekonywał, że to przygotowanie do porozumienia z SLD. Partia ma być tak zdyscyplinowana, żeby zaakceptowała nawet koalicję z czerwonymi.

A Sojusz? W SLD pozycja Grzegorza Napieralskiego jest nieporównywalnie słabsza niż Kaczyńskiego w PiS. Ale rośnie, a kolejni konkurenci zmuszani są do emigracji bądź składania hołdów. Sam Napieralski jesienią ubiegłego roku w wywiadzie dla "Polski" jako swój cel w kolejnej kadencji wskazywał współrządzenie. Z kim? "Powiem szczerze - dzisiaj nikogo nie wykluczamy" - mówił. Dopytywany, czy także PiS, stwierdził: "Dziś byłoby to trudne do wyobrażenia. Wszyscy widzą, jak bardzo się różnimy". Mimo wszystko to nie jest twarde "nie".

Głód władzy. Dla SLD kolejna, trzecia już z rzędu, kadencja w opozycji byłaby trudna do wytrzymania. Każdy aparat partyjny usycha pozbawiony dostępu do stanowisk i wpływów. A eseldowski, budowany przez lata jako aparat partii władzy, mógłby tego nie przetrzymać. To może pchać lewicę do różnych, dziś trudnych do wyobrażenia porozumień. W przypadku PiS warto zwrócić uwagę na wiek lidera.

W czerwcu 2011 r., a więc zapewne już po wyborach parlamentarnych, Jarosław Kaczyński będzie miał 62 lata. I świadomość, że jeśli wtedy nie chwyci kawałka władzy i znów na cztery lata znajdzie się w opozycji, już nigdy mu się nie uda. Jeżeli dodatkowo PiS przegra wybory prezydenckie, co dziś wydaje się prawdopodobne, to koalicja z SLD może być jedyną szansą na utrzymanie jedności PiS.

Czynnik generacyjny. W obu partiach do głosu dochodzą politycy mniej niż 40-letni. Dla nich dawny podział na ludzi Solidarności i komuny nie jest już kluczowy. Dodatkowo silny konflikt PO z PiS wykuł nowe tożsamości z emocjami ulokowanymi wokół sporu Polski liberalnej z solidarną.
Kampania prezydencka będzie gorąca i zbudowana na konkurencji PO z PiS. Linią podziału, jaką będą chcieli wykreować pisowscy sztabowcy, będzie atak na PO jako partię reprezentującą tylko bogatsze grupy społeczeństwa. To będzie przesuwało PiS w kierunku społecznie lewicowym. I jednocześnie zbliżało do Sojuszu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na augustow.naszemiasto.pl Nasze Miasto