Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W lodowatej wodzie czuje się jak ryba. Poznajcie suwalczankę Magdalenę Bielawską, która zdobywa medale w zimowym pływaniu

Anna Gryza - Aneszko
Anna Gryza - Aneszko
Magdalena przygodę z zimowym pływaniem rozpoczęła przez przypadek. Pokochała to i teraz pnie się coraz wyżej
Magdalena przygodę z zimowym pływaniem rozpoczęła przez przypadek. Pokochała to i teraz pnie się coraz wyżej archiwum prywatne
Zdobywa medale na światowych zawodach, mimo że zimowym pływaniem zajmuje się dopiero od dwóch lat. Suwalczanka Magdalena Bielawska planowała morsować tylko „towarzysko”, dla zabawy wystartowała w zawodach i... stanęła na podium.

- Jestem zmarźluchem, uwielbiam ciepło. Zimą zawsze chodzę w ciepłej czapce, szaliku, rękawiczkach, więc nie wiem jak to się stało, że pokochałam zimowe pływanie - śmieje się suwalczanka Magdalena Bielawska.

Jej przygoda z tą dyscypliną sportu zaczęła się przez przypadek.

- W ubiegłym sezonie zimowym mój tata szukał kompana do morsowania w jeziorze Wigry. Pomyślałam: a co mi szkodzi spróbować? – wspomina. – Na początku tylko na chwilę wchodziłam do tej lodowatej wody. Kiedy tato w niej pływał, ja stałam i mi się nudziło. Dlatego w końcu postanowiłam wziąć przykład z taty i też zaczęłam pływać.

Zupełnie przez przypadek wpadła jej w ręce informacja, że w Polsce organizowane są zawody w zimowym pływaniu. I z ciekawości, dla zabawy, postanowiła wziąć w nich udział. Zapisała siebie i tatę.

- Skusiliśmy się, bo te zawody organizowane były stosunkowo niedaleko Suwałk – w Ełku – tłumaczy Magda. – Chcieliśmy zobaczyć, jak wyglądają takie konkurencje. Tym bardziej, że po pływaniu była możliwość skorzystania z sauny z bali, a to dla nas nie lada gratka! Na co dzień nie mamy takiej możliwości. Poza tym, dowiedzieliśmy, że w tych zawodach każdy dostaje medal już za samo uczestnictwo, więc śmieliśmy się, że nawet my zdobędziemy medale – wspomina.

Magdalena, mimo że zapisała się na dwa dystanse, popłynęła tylko na jednym. Do końca zawodów nie mogli zostać, bo towarzysząca im mama Magdaleny bardzo już przemarzła, więc cała trójka – niczego nie świadoma – wróciła do suwalskiego domu.

- Wyjeżdżając z Ełku już wiedziałam, że w mojej serii wygrałam, ale nie spodziewałam się, że okazałam się najlepsza spośród wszystkich kobiet startujących na tym dystansie – za wszystkich startujących w Ełku zawodników. Po kilku dniach odebrałam puchar - uśmiecha się do wspomnień z 2022 roku.

Zachęcona dobrym wynikiem i wspaniałą atmosferą panującą na zawodach postanowiła zgłosić się na kolejne. Tym razem były to Mistrzostwa Polski 2023!

– Zgłosiłam chęć startu na dwóch dystansach: 25 m stylem klasycznym, czyli żabką oraz 50 m tym samym stylem. Zgłosiłam się, ale poza dobrą zabawą nie liczyłam kompletnie na nic innego. Tymczasem... zdobyłam złoty medal na tym pierwszym dystansie i brązowy na drugim - wyznaje z dumą.

Magdalena od dzieciństwa czuła się jak ryba w wodzie. Na basen chodziła już w szkole podstawowej, należała nawet do sekcji pływackiej. Jednak po kilku latach porzuciła pływanie na rzecz piłki ręcznej. Dopiero podczas studiów na Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego i Turystyki w Białymstoku, gdzie studiowała wychowanie fizyczne, wróciła do treningów na basenie.

– Po zakończeniu studiów długo nie zajmowałam się wyczynowym pływaniem – wyznaje. – Czasami tylko chodziłam rekreacyjnie na basen wskakiwałam popływać w jeziorze. Prawdziwych treningów nie miałam od 14 lat - uściśla.

Powrót do pływania w wieku 35 lat i to w lodowatej wodzie był więc dla Magdaleny wyzwaniem i wyjściem z własnej strefy komfortu.

- Stwierdziłam, że odważę się pływać w tej lodowatej wodzie, to już wszystkie inne przeszkody w życiu będą łatwiejsze do pokonania – śmieje się. – Każdy myśli, że ja całe życie kąpię się w zimnej wodzie i że uwielbiam chłody, niskie temperatury. A tu zupełnie nie tak – należę raczej do ludzi ciepłolubnych - podkreśla. - Wejście do lodowatej wody jest na początku bardzo stresujące, bo dla żadnego człowieka nie jest to normalna, komfortowa sytuacja. Ale już wyjście z takiej wody jest wspaniałe! Ten wyrzut endorfin jest niesamowity i wart jest takiego poświęcenia - podkreśla.

W ostatnim sezonie zimowym Magdalen nastawiała się tylko na dwa starty na zawodach w Ełku.

- Dołączyłam do Klubu Zahartowani Ełk z tego względu, że jest to najbliższy taki klub w naszej okolicy – mówi. – I to właśnie inni członkowie tego klubu namówili mnie, żebym spróbowała swoich sił jeszcze na innych zawodach. Zgodziłam się i startowaliśmy m.in. w Łodzi i w Świętochłowicach koło Katowic. Zgłosili się do mnie także pływacy z Włocławka: Mateusz Szymański, Michał Bartoszyński, Bartłomiej Rosołowski, z propozycją stworzenia wspólnej sztafety. W pływaniu zimowym jest bowiem zasada, że na takim sztafetowym dystansie musi być jedna kobieta. I wystartowałam z nimi na Pucharze Polski i Pucharze Świata w Gdyni. To było moje pierwsze zetknięcie z zawodnikami z zagranicy - opowiada.

Miesiąc temu zaś Magdalena wystartowała na Mistrzostwach Świata w Pływaniu Zimowym Winter Swimming World Championship w Tallinie w Estonii.

- Ranga i same zawody to coś wspaniałego. Nie sądziłam, że jeszcze coś takiego mnie czeka. Startowało tam około 1500 zawodników z 40 krajów z całego świata! Samo bycie w tym gronie to ogromny zaszczyt. Byłam dumna, że mogę tam reprezentować Polskę – wyznaje.

Na Mistrzostwach w Tallinie suwalczanka zdobyła brązowy medal – w swojej kategorii wiekowej – na dystansie 200 m stylem klasycznym. Dostała się także do kadry narodowej startującej w Mistrzostwach Europy w Rumunii, jednak ze względów prywatnych musiała z tego startu zrezygnować.

Magdalena na co dzień pracuje w firmie farmaceutycznej. Jest także instruktorką zumby oraz żoną i mamą dwóch synów. Cała jej rodzina lubi aktywnie spędzać czas. Synowie grają w siatkówkę i wyjeżdżają na liczne zawody. Mama stara się im towarzyszyć i dopingować.

- Moi synowie także mnie wspierają i dopingują. Starszy syn, gdy byłam na ostatnich mistrzostwach, opowiedział o tym w szkole i razem z kolegami i nauczycielem oglądali mój start – mówi wzruszona. – Pragnę pokazać moim dzieciom, że jeśli się naprawdę czegoś pragnie, to bez względu na wiek można spełniać swoje marzenia - dodaje.

A kolejnym marzeniem suwalczanki jest start w Mistrzostwach Świata, które w styczniu 2025 roku odbędą się we Włoszech. By wypaść tam jak najlepiej, rozpoczęła już regularne treningi i dołączyła do klubu Muks Olimpijczyk Suwałki.

- Treningi odbywają się oczywiście na basenie, ale za każdym razem po pływaniu w ciepłej wodzie wchodzę kilka razy do lodowatej wody. A jeśli tylko są ku temu warunki, jeżdżę morsować lub pływać nad jezioro. Mój organizm musi adaptować się do zimna - wyjaśnia. - Pierwsze zetknięcie z zimną wodą było bardzo ciężkie, długo nie mogłam dojść do siebie, telepało mi się całe ciało. Teraz jest już o wiele lepiej, bo wszystko robię bardziej świadomie - dodaje.

Suwalczanka przyznaje, że jej sukcesy przyczyniły się do tego, że w naszym regionie zaczęto w ogóle mówić o zimowym pływaniu.

- Większość myśli, że zimowe pływanie to kąpiele w chroniącej przed zimnem piance. Absolutnie tak nie jest! Pływam w normalnym stroju kąpielowym. Kobiety mogą mieć na głowie dwa czepki i okularki, ale mężczyźni pływają w jednym czepku. Żeby zaliczyć pływanie zimowe, temperatura wody musi być poniżej pięciu 5 stopni. Zapewniam, że wejście do tak lodowatej wody zatyka klatkę piersiową i człowiek ma wrażenie, że nie może oddychać. Mi także na początku było bardzo ciężko unormować oddech.

A co różni pływanie zimowe od tzw. morsowania?

– Morsy przed wejściem do wody się rozgrzewają, a zimowi pływacy – nie. Gdybyśmy się rozgrzali, to potem w wodzie nasz organizm szybciej by się wychładzał - tłumaczy mistrzyni. - Bardzo ważne jest nastawienie zimowego pływaka. To ja sama muszę siebie uspokajać i przekonywać, że dam radę. Na zawodach nie ma czasu na adaptację w zimnej wodzie. Są trzy komendy „ Rozbierz się. Wejdź do wody. Start”. To jest dla organizmu szok. Bo kiedy sama wchodzę do lodowatej wody, na przykład podczas treningu, to powolutku się zanurzam i uspokajam oddech. Na zawodach nie ma na to czasu.

Pływaczka wyznaje, że wiele osób ją pyta, czym podczas zawodów – oczywiście poza temperaturą wody – różni się pływanie zimowe od tego „normalnego”.

- Jest kilka znaczących różnic. Na zwykłym basenie widoczny jest skok do wody na starcie, w zimowym pływaniu tego absolutnie nie ma. Startujemy wchodząc do basenu, trzymając się uchwytu czy drabinki. Nie ma też takiej długiej fazy płynięcia pod wodą –my płyniemy krótki odcinek. Nie ma też nawrotów, my musimy – w zależności od stylu – dotknąć końca basenu jedną lub dwiema rękami. Te różnice są najbardziej widoczne gołym okiem - wymienia.

Najdłuższy dystans na zimowych zawodach to 1000 m, czyli odpowiednik 40 basenów. 37-latka pływa na razie tylko na krótkich dystansach.

Na najbliższe tygodnie ma już sprecyzowane plany:

- Muszę poprawić styl i zadbać o lepszą formę. Mam nadzieję, że osiągnę to regularnymi treningami pod okiem trenera, Edwarda Deca. W przyszłym sezonie chcę startować na lokalnych zawodach, ale głównym celem są Mistrzostwa Świata we Włoszech - podkreśla. - Cieszę się, że wiele osób pyta mnie o to moje zimowe pływanie, bo mam nadzieję, że już w kolejnym sezonie będę miała więcej kompanów z Suwałk do pływania w lodowatej wodzie. A kto wie, może i kiedyś w naszym mieście powstanie taki klub dla osób lubiących zimowe kąpiele. Wypadałoby, w końcu jesteśmy polskim biegunem zimna! - kończy z uśmiechem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto